Realizm Prokopowicza
Wszystkie newsy
ENGLISH
1
28. 01. 2016.
Pozostałe

O realizmie Prokopowicza. O tym, dlaczego właśnie Żulewska. I o tym, by widza nie szantażować. Bartosz Prokopowicz na spotkaniu po projekcji jego „Chemii”.

- Ten film jest bardzo lubiany i bardzo nie lubiany. Nie jest obojętny dla nikogo i to jest jego wartość – opowiadali podczas spotkanie w Kinie Szkoły Filmowej twórcy filmu „Chemia” – reżyser Bartosz Prokopowicz i producentka, a zarazem scenarzystka, Katarzyna Sarnowska.

„Chemia" to film inspirowany życiem Magdaleny Prokopowicz, założycielki fundacji Rak’n’Roll. Kobieta zmarła na nowotwór w wieku zaledwie 35 lat, po ośmiu latach walki z chorobą. Film wyreżyserował jej mąż.

- Bartkowi brakowało dystansu. Skupiał się na drobiazgach i wiwisekcjach. Z początku bałam się tego, co on mówi; tego, jak opowiadał o ciężkich chwilach. Zorientowałam się, że inni z takim samym doświadczeniem, po takich przeżyciach mówią podobnie, jest pewna zależność. U Bartka dodatkowo wszystko jest „bardziej”, jest taki…barokowy – mówiła Katarzyna Sarnowska, która do projektu dołączyła już po kilku wstępnych draftach scenariusza. Ostatecznie jednak to ona wzięła na siebie zadanie stworzenia tekstu. Zadania scenarzystki łączyła z zadaniami producentki - Wszystko musiało być zaplanowane i dopięte na ostatni guzik. Strach przed nadgodzinami i przekroczeniem budżetu studził emocje i racjonalizował działania – mówiła.

- Musieliśmy zaplanować, jaką estetyką chcemy grać. Zależało nam na tym, aby nie było w filmie turpizmu. Nie chcieliśmy syfu i smutku. Celowo szeroko kadrowałem, aby nie zmęczyć widza. Aby przywrócić kino widzowi – mówił Bartek Prokopowicz o spojrzeniu na film okiem autora zdjęć filmowych, który wychodzi ze swojej roli, do której przywykł w ciągu dwudziestu pięć lat pracy i staje się reżyserem. - Nie chcieliśmy widzów szantażować emocjonalnie. Wszystko odbywało się poza kadrem. Pomysł na ten film to pewnego rodzaju realizm magiczny – ciągnął reżyser, a producentka bardzo szybko zripostowała - Ja bym to nazwała realizmem Prokopowicza.

Widzowie mieli okazję posłuchać anegdot z planu, pomysłu na współpracę z aktorami. - Wymyśliłam obóz integracyjny, aby aktorzy zżyli się z dzieckiem, okazało się, że obóz idealnie się sprawdził, faktycznie wszyscy się ze sobą zżyli…rodzice dziewczynki i aktorzy zabalowali, a Tosia snuła się między rozbawionym towarzystwem – to słowa producentki, której wtórowały salwy śmiechu z widowni.

W filmie słyszymy muzykę Mikromusic, która według twórców spełniała bardzo ważną funkcje dramaturgiczną jako swego rodzaju grecki chór. Ważną rolę odegrał doskonały warsztat aktorski – doświadczonego już Tomasza Schuchardta „który przyczłapał i tak człapał już przez cały film” oraz pierwszy raz w głównej roli w fabule – Agnieszki Żulewskiej, docenionej za tą rolę nagrodą im. Zbyszka Cybulskiego. Na pytanie „dlaczego Żulewska?” reżyser odpowiedział bez wahania - Ona ma charyzmę, miała to w oczach, tych oczach jak pies Husky, widać było, że ma siłę…i miała ładnie wyglądać bez włosów. Działałem intuicyjnie i to się sprawdziło – mówił reżyser.

Zarówno na projekcji jak i spotkaniu z twórcami, widownia była pełna, a twórcy byli wzruszeni reakcją publiczności. Dla Bartosza Prokopowicza dodatkowo była to podróż sentymentalna – do murów szkoły, która według niego go ukształtowała – Prokopowicz jest absolwentem Wydziału Operatorskiego Szkoły.