13.
11.
2013.
Wydział
Reżyseria
Reżyseria
- "Jaskółka uwięziona" Stana Borysa stoi u zarania tego filmu - mówił po premierze reżyser pełnometrażowego dyplomu Bartosz Warwas.
- Cała historia kryminalna z "Jaskółki" gdzieś się kiedyś wydarzyła, nie u nas, w Ameryce, i mocno utkwiła mi w głowie. Surfowałem w sieci, trafiłem na utwór Stana Borysa, który zrobił na mnie kolosalne wrażenie. Słuchałem po raz kolejny i kolejny, wróciła do mnie historia przeczytana kiedyś w gazecie i zobaczyłem ją tak, jak jest mniej więcej przedstawiona w filmie. Ten utwór stworzył ten film.
- Reżyser tak nas wprowadził w matnię niesamowitą, że musi być z tego zadowolony. Poetycka atmosfera na początku filmu zmienia się, później okrucieństwo wręcz leje się w filmie - powiedział Stan Borys, zapytany o wrażenia po premierowej projekcji. - Chciałbym wyrazić moje uszanowanie dla frekwencji, myślałem, że tu będzie grupa kolegów, a jest pełna sala. Przeżyłem podczas projekcji kilka wstrząsów, jakie zdarzały mi się przy oglądaniu filmów amerykańskich, ale wtedy czasem wyłączałem okrucieństwa. Spotkałem raz w Ameryce, gdzie długo mieszkałem, rodzinę o nazwisku Jaskółka. W filmie, pomijając detale nieadekwatne do czasu akcji, Bartoszowi udało się osiągnąć to, o co mu chodziło. Myślę, że pojawi się w jego życiu coś takiego, że będą mówić w Hollywood "łorłos".
- Zawsze lubiłem bajkę, realizm uważam za nudny, to nurt dominujący w tworzeniu kina od kilkudziesięciu lat. Wydaje mi się, że trzeba szukać innych rozwiązań. Metaforą można znacznie więcej opowiedzieć. Przy filmie pracowali wszyscy szkolni rekwizytorzy, cała otoczka PRL-owska bardzo nas bawiła, bo elementy takie jak butelki na mleko dobrze mi się kojarzą - opowiadał reżyser. - Chcielibyśmy, żeby film trafił do kin i wierzymy, że to się uda. Ernest Wilczyński, operator: - Inspirowała nas "Trzecia część nocy" Andrzeja Żuławskiego, zwłaszcza retrospekcje, to, jak technicznie zostały zrobione. W filmie wiele rzeczy dzieje się równolegle, chcieliśmy, by przestrzenie w filmie się z sobą łączyły, wiele jest scen kręconym w jednym ujęciu, bo osiągnąć tę płynność.
Na pytanie z sali, jak długo powstawał scenariusz, Bartosz Warwas odrzekł: - Pod koniec stycznia przeżyłem olśnienie związane z "Jaskółką" Stana Borysa, a we wrześniu zaczęliśmy zdjęcia.
Prowadzący spotkanie krytyk Łukasz Maciejewski zapytał o drogę do pełnometrażowego dyplomu - w historii Szkoły Filmowej wcześniej tylko Jerzy Skolimowski zrealizował pełnometrażowy film dyplomowy - "Rysopis" z 1964 roku. - Dużo było w tym mojej niefrasobliwości. Mówi się, że każda strona scenariusza to jedna minuta filmu. Scenariusz "Jaskółki" miał 40 stron, ale już w pierwszym dniach realizacji okazało się, że nie zgadza się on z amerykańskim formatem. W 90 procentach film to realizacja scenariusza. Szkoła przychylnie podeszła do filmu, dostaliśmy więcej dni zdjęciowych.
"Jaskółka", film dyplomowy w reż. Bartosza Warwasa, ze zdjęciami Ernesta Wilczyńskiego (opieka pedagogiczna: Filip Bajon, Zbigniew Wichłacz, Jerzy Zieliński), miała premierę w Szkole Filmowej 12 listopada, przy pełnej widowni w sali telewizyjnej. Gościem specjalnym premiery był Stan Borys, który 21 czerwca 1973 roku podczas festiwalu w Opolu zaśpiewał słynną "Jaskółkę uwięzioną".
- Reżyser tak nas wprowadził w matnię niesamowitą, że musi być z tego zadowolony. Poetycka atmosfera na początku filmu zmienia się, później okrucieństwo wręcz leje się w filmie - powiedział Stan Borys, zapytany o wrażenia po premierowej projekcji. - Chciałbym wyrazić moje uszanowanie dla frekwencji, myślałem, że tu będzie grupa kolegów, a jest pełna sala. Przeżyłem podczas projekcji kilka wstrząsów, jakie zdarzały mi się przy oglądaniu filmów amerykańskich, ale wtedy czasem wyłączałem okrucieństwa. Spotkałem raz w Ameryce, gdzie długo mieszkałem, rodzinę o nazwisku Jaskółka. W filmie, pomijając detale nieadekwatne do czasu akcji, Bartoszowi udało się osiągnąć to, o co mu chodziło. Myślę, że pojawi się w jego życiu coś takiego, że będą mówić w Hollywood "łorłos".
- Zawsze lubiłem bajkę, realizm uważam za nudny, to nurt dominujący w tworzeniu kina od kilkudziesięciu lat. Wydaje mi się, że trzeba szukać innych rozwiązań. Metaforą można znacznie więcej opowiedzieć. Przy filmie pracowali wszyscy szkolni rekwizytorzy, cała otoczka PRL-owska bardzo nas bawiła, bo elementy takie jak butelki na mleko dobrze mi się kojarzą - opowiadał reżyser. - Chcielibyśmy, żeby film trafił do kin i wierzymy, że to się uda. Ernest Wilczyński, operator: - Inspirowała nas "Trzecia część nocy" Andrzeja Żuławskiego, zwłaszcza retrospekcje, to, jak technicznie zostały zrobione. W filmie wiele rzeczy dzieje się równolegle, chcieliśmy, by przestrzenie w filmie się z sobą łączyły, wiele jest scen kręconym w jednym ujęciu, bo osiągnąć tę płynność.
Na pytanie z sali, jak długo powstawał scenariusz, Bartosz Warwas odrzekł: - Pod koniec stycznia przeżyłem olśnienie związane z "Jaskółką" Stana Borysa, a we wrześniu zaczęliśmy zdjęcia.
Prowadzący spotkanie krytyk Łukasz Maciejewski zapytał o drogę do pełnometrażowego dyplomu - w historii Szkoły Filmowej wcześniej tylko Jerzy Skolimowski zrealizował pełnometrażowy film dyplomowy - "Rysopis" z 1964 roku. - Dużo było w tym mojej niefrasobliwości. Mówi się, że każda strona scenariusza to jedna minuta filmu. Scenariusz "Jaskółki" miał 40 stron, ale już w pierwszym dniach realizacji okazało się, że nie zgadza się on z amerykańskim formatem. W 90 procentach film to realizacja scenariusza. Szkoła przychylnie podeszła do filmu, dostaliśmy więcej dni zdjęciowych.
"Jaskółka", film dyplomowy w reż. Bartosza Warwasa, ze zdjęciami Ernesta Wilczyńskiego (opieka pedagogiczna: Filip Bajon, Zbigniew Wichłacz, Jerzy Zieliński), miała premierę w Szkole Filmowej 12 listopada, przy pełnej widowni w sali telewizyjnej. Gościem specjalnym premiery był Stan Borys, który 21 czerwca 1973 roku podczas festiwalu w Opolu zaśpiewał słynną "Jaskółkę uwięzioną".