09.
05.
2014.
Pozostałe
Pozostałe
Marta Nieradkiewicz, absolwentka Wydziału Aktorskiego Szkoły Filmowej w Łodzi, wyróżniona na 25. FST - jest gościem 32. FST: - Nagrody dają poczucie satysfakcji, pewność, że to, co się robi ma sens.
Marta Nieradkiewicz jest absolwentką Szkoły Filmowej w Łodzi. Dziś kojarzona przede wszystkim z rolą w filmie "Płynące wieżowce" Tomasza Wasilewskiego, który w ramach przeglądu „Laureaci FST na wielkim ekranie” zobaczyła publiczność 32. Festiwalu Szkół Teatralnych w Łodzi. Za tę rolę aktorka została nagrodzona podczas Gdynia Film Festival w 2013 roku, była nominowana do Orłów i do Nagrody im. Zbyszka Cybulskiego.
http://filmpolski.pl/fp/index.php?osoba=1131542
Rozmowa z Martą Nieradkiewicz:
http://www.filmschool.lodz.pl/news/154,woyzeck-dzika-wspolczesna-tresc.html
Na 25. FST młoda aktorka dostała wyróżnienie Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego za rolę Klarysy Hailsham-Brown w przedstawieniu „Pajęcza sieć” oraz Nagrodę Publiczności – tytuł Najbardziej Elektryzującej Aktorki.
- Mówi się, że nagrody nic nie dają. Dają poczucie satysfakcji, pewność, że to, co się robi ma sens – mówiła w trakcie spotkania po projekcji filmu aktorka. - W Jury mojej edycji Festiwalu był Paweł Łysak, dyrektor Teatru w Bydgoszczy. Gdy zgłosiłam się do niego rok później z prośbą o pracę, miałam ułatwioną sprawę. Znał mnie, widział przecież w dyplomie. Ta praca to w jakimś stopniu efekt tego festiwalu i tej nagrody.
Marta Nieradkiewicz w latach 2008-2012 była aktorką Teatru Polskiego w Bydgoszczy, w latach 2012-2013 pracowała w Teatrze im. Jana Kochanowskiego w Opolu, od 2013 roku jest w obsadzie aktorskiej Teatru Starego w Krakowie. W spektaklu "Woyzeck" w reżyserii Mariusza Grzegorzka gra Marię.
W trakcie spotkania Marta Nieradkiewicz opowiadała o współpracy z reżyserem - rektorem Szkoły Filmowej w Łodzi - Bardzo go polubiłam, jest wspaniałym szaleńcem. Wiem, że zabrzmi to banalnie, ale trudno: jest człowiekiem, który potrafi stworzyć coś takiego jak ekipa i rodzina.
Pochodząca z Łodzi aktorka wspominała czas spędzony w Szkole Filmowej w Łodzi. – Mieliśmy bardzo fajny, zgrany rok. Do dzisiaj przyjaźnię się z tymi ludźmi. Moim opiekunem był Wojciech Malajkat, pamiętam jak karmił mojego psa swoimi kanapkami. Różnie się o szkołach mówi, sporo się na nie narzeka, prawda jest taka, że można z nich wyciągnąć wiele dobrego dla siebie.
Aktorka tuż po ukończeniu Wydziału Aktorskiego dostała rolę w popularnym serialu. - Serial jest bazą bezpieczeństwa finansowego, daje też dużą popularność, jest jednak dla młodego człowieka bardzo niebezpieczny. Musiałam zrezygnować z serialu. Czułam, że wiele drzwi się przede mną zamyka, że staję się zakładnikiem tej sytuacji – wspominała aktorka. Za rolę w filmie "Płynące wieżowce" w reżyserii Tomasza Wasilewskiego aktorka otrzymała nagrodę na Gdynia Film Festival. Przygoda z tym filmem rozpoczęła się jeszcze w trakcie studiów w Szkole Filmowej: – Tomek Wasilewski był asystentem Oli Koniecznej, z którą robiłam dyplom. Gdy robił pierwszy film "W sypialni", zaproponował mi pracę asystentki reżysera, kierownika planu. Kolejnym punktem naszej współpracy był film "Płynące wieżowce" – mówiła aktorka.
Pytania publiczności na spotkaniu w Kinie Wytwórnia 3D dotyczyły scen, w których przekraczana była granica intymności. - Wiedziałam, o czym jest ten film. Oczywiście te sceny sprawiały nam problemy, ale przygotowania do tego filmu trwały 5 miesięcy. Poznawaliśmy się, rozmawialiśmy o tym, na co się zgadzam na co nie, mieliśmy do siebie duże zaufanie.
Klamrą spotkania było pytanie o znaczenie nagród gdyńskiego festiwalu. – Usłyszałam po tej nagrodzie, że „Nieradkiewicz wyszła z okopów”. Rzeczywiście, zaczęły się te drzwi otwierać, jest trochę większe zainteresowanie, zobaczymy, na co się to przekuje – ten zawód jest bardzo kapryśny.
Zdjęcia: Mikołaj Zacharow
http://filmpolski.pl/fp/index.php?osoba=1131542
Rozmowa z Martą Nieradkiewicz:
http://www.filmschool.lodz.pl/news/154,woyzeck-dzika-wspolczesna-tresc.html
Na 25. FST młoda aktorka dostała wyróżnienie Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego za rolę Klarysy Hailsham-Brown w przedstawieniu „Pajęcza sieć” oraz Nagrodę Publiczności – tytuł Najbardziej Elektryzującej Aktorki.
- Mówi się, że nagrody nic nie dają. Dają poczucie satysfakcji, pewność, że to, co się robi ma sens – mówiła w trakcie spotkania po projekcji filmu aktorka. - W Jury mojej edycji Festiwalu był Paweł Łysak, dyrektor Teatru w Bydgoszczy. Gdy zgłosiłam się do niego rok później z prośbą o pracę, miałam ułatwioną sprawę. Znał mnie, widział przecież w dyplomie. Ta praca to w jakimś stopniu efekt tego festiwalu i tej nagrody.
Marta Nieradkiewicz w latach 2008-2012 była aktorką Teatru Polskiego w Bydgoszczy, w latach 2012-2013 pracowała w Teatrze im. Jana Kochanowskiego w Opolu, od 2013 roku jest w obsadzie aktorskiej Teatru Starego w Krakowie. W spektaklu "Woyzeck" w reżyserii Mariusza Grzegorzka gra Marię.
W trakcie spotkania Marta Nieradkiewicz opowiadała o współpracy z reżyserem - rektorem Szkoły Filmowej w Łodzi - Bardzo go polubiłam, jest wspaniałym szaleńcem. Wiem, że zabrzmi to banalnie, ale trudno: jest człowiekiem, który potrafi stworzyć coś takiego jak ekipa i rodzina.
Pochodząca z Łodzi aktorka wspominała czas spędzony w Szkole Filmowej w Łodzi. – Mieliśmy bardzo fajny, zgrany rok. Do dzisiaj przyjaźnię się z tymi ludźmi. Moim opiekunem był Wojciech Malajkat, pamiętam jak karmił mojego psa swoimi kanapkami. Różnie się o szkołach mówi, sporo się na nie narzeka, prawda jest taka, że można z nich wyciągnąć wiele dobrego dla siebie.
Aktorka tuż po ukończeniu Wydziału Aktorskiego dostała rolę w popularnym serialu. - Serial jest bazą bezpieczeństwa finansowego, daje też dużą popularność, jest jednak dla młodego człowieka bardzo niebezpieczny. Musiałam zrezygnować z serialu. Czułam, że wiele drzwi się przede mną zamyka, że staję się zakładnikiem tej sytuacji – wspominała aktorka. Za rolę w filmie "Płynące wieżowce" w reżyserii Tomasza Wasilewskiego aktorka otrzymała nagrodę na Gdynia Film Festival. Przygoda z tym filmem rozpoczęła się jeszcze w trakcie studiów w Szkole Filmowej: – Tomek Wasilewski był asystentem Oli Koniecznej, z którą robiłam dyplom. Gdy robił pierwszy film "W sypialni", zaproponował mi pracę asystentki reżysera, kierownika planu. Kolejnym punktem naszej współpracy był film "Płynące wieżowce" – mówiła aktorka.
Pytania publiczności na spotkaniu w Kinie Wytwórnia 3D dotyczyły scen, w których przekraczana była granica intymności. - Wiedziałam, o czym jest ten film. Oczywiście te sceny sprawiały nam problemy, ale przygotowania do tego filmu trwały 5 miesięcy. Poznawaliśmy się, rozmawialiśmy o tym, na co się zgadzam na co nie, mieliśmy do siebie duże zaufanie.
Klamrą spotkania było pytanie o znaczenie nagród gdyńskiego festiwalu. – Usłyszałam po tej nagrodzie, że „Nieradkiewicz wyszła z okopów”. Rzeczywiście, zaczęły się te drzwi otwierać, jest trochę większe zainteresowanie, zobaczymy, na co się to przekuje – ten zawód jest bardzo kapryśny.
Zdjęcia: Mikołaj Zacharow