Niedobrze, kiedy film trafia do szuflady.
Wszystkie newsy
ENGLISH
1
26. 05. 2023. Wydział
Reżyseria

Międzynarodowe nagrody, solidne wykształcenie, szlifowane od lat rzemiosło. Na pytanie o sukcesy jego filmów odpowiada – DZIĘKUJĘ aktorom i ekipie! Rozmawiamy z Konradem Kultysem, studentem Reżyserii.

Twój film STAGNANT obejrzała już publiczność na pięciu kontynentach i nie jest to puste hasło reklamowe. Przypomnę tylko o kilku nagrodach:
w Europie – Nagroda Najlepszy Reżyser oraz Najlepszy Scenariusz Festiwalu Pielagos en Corto w Hiszpanii, Nagroda dla Najlepszego Filmu z państw Grupy Wyszehradzkiej na Festiwalu Filmowym BuSho w Budapeszcie na Węgrzech, Nagroda dla Najlepszego Filmu Studenckiego Festiwalu ÉCU we Francji, Nagroda dla najlepszego filmu i Nagroda Publiczności disABILITY Film Festival w Belgii;
w Ameryce Północnej – pokaz na Shorts Not Pants w Kanadzie;
w Ameryce Południowej – Nagroda dla Najlepszego Filmu Festiwalu Manuel Trujillo Durán w Wenezueli;
w Afryce – Nagroda Egipskiego Stowarzyszenia Krytyków Filmowych przyznana na Festiwalu Filmów Krótkometrażowych Alexandria w Egipcie;
w Azji – pokaz na Międzynarodowym Festiwalu Filmów Krótkometrażowych Beirut w Libanie.
Sporo tych pokazów, a wynik jest naprawdę imponujący! Jak myślisz, dlaczego fabuła STAGNANTA jest uniwersalna i gdzie Ty, jako reżyser, widzisz uniwersalizm tej historii?

K o n r a d: Rzeczywiście STAGNANT odwiedził już ponad 30 festiwali przez półtora roku, co jest dla nas miłą niespodzianką.
Wydaje mi się, że tym co w filmie może interesować publiczność są relacje, w jakie uwikłaliśmy postacie i  problem bohatera, z którym się mierzy. Z jednej strony z własnym charakterem, z drugiej - niepełnosprawnością, którą musi zaakceptować. Na dodatek film jest osadzony w specyficznej subkulturze skinheadów. W Polsce spotkałem się z głosami, że bohater nie jest pozytywną postacią ze względu na jego temperament i środowisko, z jakiego się wywodzi. Dla mnie te argumenty to przykład uproszczonego postrzegania rzeczywistości, w którym dominuje stereotypizacja otoczenia. Skinhead w takim rozumieniu równa się "zło", zgodnie z określoną matrycą dekodowania postaci. Tymczasem bohater STAGNANTA – Adam, nie jest określony politycznie, nie reprezentuje żadnych symboli ekstremistycznych. Jest członkiem subkultury, której spektrum historycznie rozciągało się od lewej do prawej strony sceny politycznej. Zresztą subkultura jest elementem, który zamiast definiować go jako człowieka, stanowi raczej dla niego rodzaj więzienia. Bohater nie jest Świętym Mikołajem, nie musimy go wszyscy lubić. W kontekście filmu ciekawsza jest próba zbliżenia do człowieka, do którego normalnie nie mielibyśmy dostępu. STAGNANT stawia na froncie postać, która – na pierwszy rzut oka – nie jest pozytywna. Starałem się stworzyć postać ze strefy szarości, bo wydaje mi się, że taka jest nasza egzystencja. Nie biała i czarna. W drugorocznej etiudzie SELF podjęliśmy temat niechcianego nastoletniego macierzyństwa, również z nieoczywistym zakończeniem trudnej sytuacji. Ponownie zmierzyliśmy się z postacią skomplikowaną. Bardzo miło było zderzać te pomysły z sugestiami Leszka Dawida, który jest otwartym opiekunem artystycznym, zawsze gotowym do dialogu.
Jeżeli zaś chodzi o festiwale, jest to kwestia uporu w promowaniu tego obrazu. Wychodzę z założenia, że przy filmie pracuje wiele osób, to jest ich wspólny wysiłek. Niedobrze, kiedy film trafia do szuflady. Każdy poświęca swój czas, angażuje się, aby film był kompletny. Powstaje przecież w określonym celu – żeby ktoś go zobaczył. Dla mnie podróż festiwalowa filmu to nie jest forma autopromocji, ale spłacenie długu w stosunku do reszty ekipy. Zrobiliśmy coś razem i teraz to pokażmy. Myślę, że wtedy nasza praca nabiera sensu, kiedy ktoś może przez chwilę poobcować z tym, co spróbowaliśmy zrobić. Niezależnie od tego, czy zostanie to dobrze czy źle przyjęte przez odbiorcę. Element konfrontacji z widzem jest naturalną konsekwencją wyprodukowania filmu. Zadział też efekt kuli śniegowej - niektóre festiwale kontaktowały się między sobą i organizowały pokazy z tzw. polecenia. Promocją zajęła się też Krakowska Fundacja Filmowa, która wzięła STAGNANTA pod swoje skrzydła. I warto, żeby takie inicjatywy jak KFF mogły funkcjonować wspierając promocję, bądź co bądź, niszowego zjawiska jakim są filmy krótkometrażowe.

Scenariusz STAGNANTA pozwolił na stworzenie rewelacyjnej kreacji aktorskiej Adama, w którą wcielił się Igor Kowalunas. Jego rola została nagrodzona Specjalnym Wyróżnieniem dla Najlepszego Aktora Festiwalu Manuel Trujillo Durán w Wenezueli w 2022 roku. Opowiedz, jak się zaczęła Wasza współpraca i w jaki sposób szukaliście środków artystycznego wyrazu?

K o n r a d: Muszę oddać ukłon w stronę aktorów – Igora oraz Mateusza Czwartosza, który gra brata Adama. Mateusz zresztą był nominowany do nagrody im. Jana Machulskiego za rolę w STAGNANCIE i DYGOCIE Joanny Różniak.Bardzo wiele zawdzięczam obu Panom – ich oddaniu, pasji i talentowi. Igor przygotowywał się wcześniej, odbyliśmy kilka dłuższych rozmów, głównie na temat pochodzenia bohaterów, relacji między braćmi. Omówiliśmy ich „background”, to było dla mnie bardzo ważne. Obaj aktorzy weszli w zdjęcia będąc tymi postaciami. Na planie moja praca ograniczała się do tego, aby stworzyć im warunki, w których mogą się zrealizować. Natomiast daliśmy sobie przestrzeń na ewentualne dokonanie pewnych korekt. Na planie obserwowaliśmy świat, w którym się poruszają. Jeśli mieliśmy jakieś pomysły na bieżąco, to mogliśmy je wdrożyć. Ja zawsze zachęcam aktorów, aby poczuli się współtwórcami filmu. Towarzyszący ekranowym braciom Izabella Dudziak i Jakub Sierenberg też dali z siebie wszystko. Z Igorem poznaliśmy się przez casting, wysłał mi swoją rolkę, a ja szukałem pewnej energii, której nie można udawać. Bohater jest trudny, pochodzi ze specyficznego środowiska, w którym liczą się warunki fizyczne, panuje kult siły. Igor jest aktorem teatralnym i filmowym, ale ma w sobie też naturalną, organiczno-zwierzęcą energię, nad którą świetnie panuje. Potrafił oddać skomplikowaną psychologię bohatera i jego ukryte emocje nie pozbawiając go surowej warstwy. Adam nie jest po prostu brutalnym skinheadem. Jest mężczyzną, który boryka się z emocjonalnym problemem i własnymi ograniczeniami. Mogę jedynie głęboko się ukłonić przed Igorem i bardzo mu podziękować.

Ciekawe, że mówisz o fizyczności, która jest ważnym elementem Twoich filmów. Tłem STAGNANTA jest niepełnosprawność Adama, z kolei w Twoim kolejnym filmie dokumentalnym ATROFII, w poetycki sposób opowiadasz o odchodzeniu, śmierci, rozkładzie - jeśli tytuł odczytamy dosłownie. Film miał światową premierę na Międzynarodowym Festiwalu Filmów Krótkometrażowych w Pekinie. Czy kruchość ciała jest dla Ciebie wiodącą tematyką? Skąd to zainteresowanie?

K o n r a d: Nie tyle kruchość czy rozpad ciała, ale w ogóle fizyczność. Interesują mnie ograniczenia naturalne, zderzenie pomiędzy tym, kim jesteśmy biologicznie a kulturowo. Jesteśmy naczelnymi ssakami z ograniczeniami, które zawsze chcemy przekroczyć. To się wiąże z podstawowymi pytaniami, które wszyscy sobie zadają – jaki jest sens życia, czy jest coś po śmierci, co po nas zostaje. ATROFIA też je stawia. Przynależymy do świata przyrody, który rządzi się własnymi pierwotnymi prawami, ale z drugiej strony mamy kulturę, religię, ideologie. Temat określenia sensu życia, które ma swój początek i koniec, to jeden z fundamentalnych problemów. Dla mnie coś, co jest skończone, nie oznacza czegoś, co nie ma sensu, chociaż gdzieś w środku definitywny kres istnienia może budzić niepokój. Stawianie pytań w tym obszarze wydaje mi się szalenie ciekawe. I ATROFIA jest refleksją nad tym, co w sferze materialnej zostawiamy po śmierci, czy rzeczy mogą zamienić się w artefakty pozwalające oszukać przeznaczenie. Film nie powinien odpowiadać i powstawać z perspektywy przekonania, że znamy odpowiedź. W przeciwnym razie miałby charakter informacyjny, edukacyjny czy propagandowy. Myślę, że film jest o tyle ciekawym medium, że może zadać pytanie bez udzielania wyraźnej odpowiedzi. A odpowiedź każdy powinien wygenerować sobie sam. Brzmi jak truizm, ale myślę, że w tym podejściu zawiera się również stosunek do widza. Stąd też spotkałem się z zarzutami dotyczącymi otwartego zakończenia STAGNANTA. Wierzę, że widz sam może postawić „kropkę nad i”, ponieważ wchodzimy z nim w dialog. Nie mówimy do niego z katedry, tylko zapraszamy do dialogu. Ufam, że widz ma swój własny świat i wrażliwość, poprzez którą zrozumie to, co zrobiliśmy na ekranie. Być może w zupełnie odmienny sposób niż ja.

Obecnie jesteś studentem III roku Reżyserii filmowej i telewizyjnej. Z sukcesami zrealizowałeś zarówno film fabularny i dokumentalny. Dlatego muszę zapytać wprost – jaka forma jest dziś Tobie bliższa: kino fabularne czy dokumentalne?

K o n r a d: To jest trudne pytanie. Wcześniej ukończyłem Wydział Operatorski i Realizacji Telewizyjnej w katedrze Fotografii oraz studia z dziedziny nauk społecznych. Pracowałem jako operator kamery, dziennikarz, zajmowałem się fotografią dokumentalną. Naturalnie powinienem odpowiedzieć, że dokument jest mi bliższą formą, ponieważ miałem z nim częściej do czynienia na początku drogi zawodowej. Ale tak nie jest. Zawsze bardziej interesowała mnie fabuła i finalnie chciałem się nią zająć. Kino dokumentalne interesuje mnie raczej w formie kreacyjnej, a fabuła jest dla mnie idealnym rozwiązaniem. Można w niej przemycić elementy dokumentalne, ale nad nimi panować i nie zaburzać realnego świata i historii ludzi, którzy w tym świecie żyją. Prawdę mówiąc, nie rozgraniczam tak do końca tych form. Film to jest film. Dopóki stawia sensowne pytania, porusza coś w odbiorcy, zmienia w pozytywny sposób, to myślę, że ten podział nie ma znaczenia. A on często się zaciera. Filmy dokumentalne zaczynają przypominać fabułę. Są fabuły, które czerpią mocno z dokumentu. Nieważne, jaka jest forma, ważne, aby nie naruszała żadnych granic osób, które biorą w tym udział. Mam wrażenie, że w dokumencie nie ma tak dużej kontroli jak w przypadku fabuły. Tam trochę każdy jest reżyserem, bo nie wiemy na ile bohater jest autentyczny, a na ile kreuje pewne zachowania na potrzeby filmu. Możemy jedynie zakładać, że to co obserwujemy jest rzeczywistością nieprzetworzoną.

Zatem na którym etapie decydujesz, czy robisz kino fabularne, czy dokumentalne?

K o n r a d: W znacznej mierze pomysły fabularne, które realizuję, wynikają z obserwacji dokumentalnej. Dla mnie podstawą fabuły jest dobra dokumentacja w realnym świecie i przetworzenie tej rzeczywistości, aby stała się fikcją, ale była osadzona w realnych mechanizmach. Chciałbym, żeby w moich fabułach blisko było do dokumentu poprzez zawłaszczenie i przetworzenie pewnej rzeczywistości zaobserwowanej. Jeśli natomiast jest mocny bohater, z historią i wiem, że jemu ten film przyda się w jakiś sposób i coś zmieni w jego życiu – to wtedy mogę rozważyć film dokumentalny. Pytaniem otwartym jest to, czy film może coś zmienić w życiu bohatera. W większości przypadków myślę głównie o fabułach. Mam jakiś pomysł, emocję, temat który zauważę między ludźmi i szukam dla niego oprawy w wyobrażonym świecie. Czasem mam potrzebę zobaczenia jakiejś historii, to znaczy poobcowania z bohaterem, który "za mną chodzi". Tak powstają fabuły. Nie myślę zbyt często o dokumencie. Chociaż czasem chcę się zmierzyć z tematem lub inaczej do niego podejść, jak w przypadku ATROFII. Po dokumencie obserwacyjnym, który zrealizowałem na wcześniejszym roku, chcieliśmy spróbować zrobić film dokumentalny bez bohatera. To było karkołomne zadanie, eksperyment. Ktoś może powiedzieć, że to nie jest kino dokumentalne. Ale jest próbą zmierzenia się z tą materią, w bardziej metaforyczny sposób.

Jakie plany na najbliższy czas?

K o n r a d: Na pewno film trzecioroczny pod opieką Jana Komasy. Znaleźliśmy dosyć mało eksplorowany w polskim kinie świat. Chyba tylko dwa filmy powstały o tej społeczności, którą chcemy zobrazować w fabule. Ale nie chcę teraz zdradzać zbyt wielu szczegółów, niech to będzie niespodzianka. Pod koniec roku finiszuję doktorat na ASP z fabularnym filmem symultanicznym na kilku ekranach, którego scenariusz bazuje na wspomnieniach wygenerowanych przez AI.Zrobiliśmy też film pełnometrażowy pozaszkolny, w którym 90% ekipy i obsady to są nasi studenci i absolwenci ze Szkoły Filmowej. W zeszłym roku skończyliśmy zdjęcia, w tym montaż, aktualnie kończymy udźwiękowienie całości. Chcieliśmy sprawdzić, czy w niezależnych warunkach, bez finansowania, z pomocą ekipy związanej ze Szkołą Filmową w Łodzi jesteśmy w stanie zrealizować fabularny projekt. Początkowo chciałem wyreżyserować trzydziestkę, ale rozrosła się do 75 minut. Mamy mocne bohaterki na pierwszym planie grane przez Anitę Tomczak i Paulę Stępczyńską. Chcemy, aby premiera festiwalowa odbyła się jeszcze w tym roku. Mam nadzieję, że ktoś go zobaczy, aby to była zapłata za trud bardzo wielu osób, które się w to zaangażowały.

Życzę dalszych sukcesów i czekamy na wieści o tych projektach!
Rozmawiała Małgorzata Lisiecka-Muniak z Biura Promocji Szkoły Filmowej
Fot. 2 - zdjęcie z planu STAGNANTA