Jan Frycz: Ufasz? Nie dyskutuj
Wszystkie newsy
ENGLISH
1
23. 01. 2015. Wydział
Reżyseria

Jan Frycz, wybitny aktor filmowy i teatralny, spotkał się ze studentami IV roku Wydziału Aktorskiego. Aktor przyjechał do Teatru Studyjnego na zaproszenie Łukasza Maciejewskiego.

Wśród spotkań z ludźmi kina i teatru, które odbyły się podczas zajęć Łukasza Maciejewskiego, wykładowcy Wydziału Aktorskiego, na przełomie blisko dwóch lat, to było najbardziej emocjonalne i intymne. Jan Frycz opowiadał studentom aktorstwa o własnej zawodowej drodze i swoich obserwacjach, nie szczędząc szczerych, w tym również tych gorzkich, wyznań i podsumowań. Poniżej jedynie mały wycinek tego spotkania.

- Zastanawiam się, jakie są wasze motywacje. Dlaczego chcecie być aktorami? Ja zawsze chciałem nim być, z jednego powodu – to dawało wolność. Zaczynałem w zupełnie innych czasach niż Wy. Powszechna indoktrynacja, dochodzenia – kto jest zdrajcą? Kto porządnym człowiekiem? Wszędzie ograniczenia, niczego nie wolno. I nagle aktorstwo, które było doskonałą ucieczką przed tym wszystkim, ucieczką do zupełnie innego świata – wspominał Jan Frycz. Aktor jest absolwentem PWST w Krakowie, zarówno w teatrze („Śluby panieńskie” w reż. Mikołaja Grabowskiego w Teatrze im. J. Słowackiego) jak i filmie („Na srebrnym globie” Andrzeja Żuławskiego) zadebiutował jeszcze podczas studiów. – Jak mi się to udało? Ja miałem pychę w sobie, uważałem, że jestem dobry w tym, co robię. Musicie to wiedzieć, to konieczne.

Jan Frycz podzielił się ze studentami prywatnymi spostrzeżeniami na temat aktorstwa – według niego słowem - kluczem w życiu aktora powinna być „wolność”. - Musicie dbać o ty, by być wolnymi ludźmi, ludźmi niezależnymi. Ja lubię ten moment, w którym mogę powiedzieć „nie wezmę w tym udziału”, „nie interesuje mnie to” – ponieważ wpływałoby to na mnie, na moją wolność. Oczywiście na planie, w teatrze, jesteśmy jedynie elementami całej układanki. Ale ponieważ ten zawód jest pełen sprzeczności są też granice naszego „ja”, naszej wolności: gdy pracowałem np. z Jerzym Jarockim czy Krystianem Lupą, ludźmi, których cenię i którym ufam, to oddawałem się im, nie dyskutowałem.Na jednym ze scenariuszy na każdej kartce napisałem sobie zdanie „nie dyskutuj”. Frycz był aktorem Teatru im. Słowackiego w Krakowie, Teatru Polskiego w Warszawie i Starego Teatru w Krakowie, związany jest z Teatrem Narodowym w Warszawie. Współpracował m.in. z wspomnianym Jerzym Jarockim (m.in. przy „Śnie srebrnym Salomei” J. Słowackiego), Jerzym Grzegorzewskim (przy spektaklu „Dziady-dwanaście improwizacji” według Adama Mickiewicza), Mikołajem Grabowskim (m.in. przy „Królu Learze” W. Shakespeare’a) czy Krystianem Lupą („Bracia Karamazow” F. Dostojewskiego czy grany aktualnie na scenie Teatru Polskiego we Wrocławiu spektakl „Wycinka” według Thomasa Bernharda).

- Etap studiów aktorskich jest etapem fantastycznym w życiu. Stan, w którym teraz jesteście już nigdy się w Waszym życiu nie powtórzy. Macie siebie, nawzajem, każdy z Was jest wartością samą w sobie. Za kilka lat okaże się, że jedynie części się udało, że tracicie ze sobą kontakt, że część z Was nie wytrzymała presji tego zawodu. Ja to wszystko przeżyłem. Cieszcie się tym, co macie teraz – mówił Jan Frycz, który w swoim dorobku ma wiele wybitnych kreacji teatralnych i filmowych, do jednych z najwybitniejszych należą: rola „Generała” w filmie „Nieruchomy poruszyciel” Łukasza Barczyka, Ojca w filmie „Pręgi” Magdaleny Piekorz czy profesora Zdzisława Dąbrowskiego w „Korowodzie” Jerzego Stuhra. Aktor angażuje się również w produkcje studentów - zagrał rolę główną w „Sanctuary” – debiutanckim filmie Nory McGettigan, absolwentki Szkoły Filmowej w Łodzi. Dziś (23 stycznia) na ekrany polskich kin wejdzie film Łukasza Barczyka „Hiszpanka”, w którym Jana Frycza zobaczymy w roli Ignacego Jana Paderewskiego.

fot. Michał Siarek