Subiektywny warsztat sztuki operatorskiej
Wszystkie newsy
ENGLISH
1
14. 04. 2014.
Pozostałe

Arkadiusz Tomiak, absolwent Szkoły: - To subiektywny warsztat sztuki operatorskiej, nie zawsze zgodny z tym, co studenci mają na wykładach. Przekazuję to, co dla mnie osobiście jest bardzo ważne.

14 kwietnia na warsztaty operatorskie Arkadiusza Tomiaka dla studentów I roku sztuki operatorskiej przyszli studenci wszystkich lat. Ich tematem jest "Oświetlanie małych pomieszczeń i balansowanie kontrastem w świetle naturalnym w plenerze".
Arkadiusz Tomiak w 1995 r. ukończył studia na Wydziale Operatorskim Szkoły Filmowej w Łodzi. Jest autorem zdjęć m.in. do "Żurku" w reż. Ryszarda Brylskiego, "Obławy" w reż. Marcina Krzyształowicza (Polska Nagroda Filmowa Orzeł za najlepsze zdjęcia) i "Dziewczyny z szafy" w reż. Bodo Koxa.
http://filmpolski.pl/fp/index.php?osoba=1121943

- Przyjechałem ze swoim doświadczeniem, by przekazać, co Szkoła mi dała i z czym się spotkałem w życiu zawodowym - mówi Arkadiusz Tomiak. - To bardzo subiektywny warsztat sztuki operatorskiej, nie zawsze zgodny z tym, co studenci mają na wykładach. Przekazuję to, co dla mnie osobiście jest bardzo ważne. Zawód operatora jest fantastyczny dlatego, że nigdy nie robimy dwa razy tego samego. Próbuję to przekazać studentom, a także rzeczy praktyczne i technologiczne o budowaniu światła. Mówię im o psychologii pracy na planie, współdziałaniu, korzystaniu z wiedzy innych, o tym, że trzeba zachęcić ludzi, by pracowali na wspólny efekt. Przekazuję, na co trzeba patrzeć, jak budować efekt. I że nie należy zostawiać decyzji innym członkom ekipy, bo wprawdzie są specjaliści od kostiumów czy scenografii, ale kolor stroju, tak jak wszystkie inne elementy, ma znaczenie dla zdjęć. Że nie liczba lamp jest ważna, ale to, od jakiej lampy zaczynamy zdjęcia. Im mniej lamp, tym światło prawdziwsze i lepsze, bez dodatkowych cieni. Opowiedziałem studentom anegdotę, że raz opuściłem zajęcia i właśnie to, czego się wtedy nie nauczyłem, było mi potrzebne na pierwszym planie filmowym po Szkole! Gdybym był na zajęciach, nie miałbym trudności z ładowaniem materiału światłoczułego do kasety, a kasety do kamery. W Szkole był zawsze asystent, wydawało się, że tego nie potrzebuję. A okazało się, że na miesiąc przed rozpoczęciem zdjęć musiałem sam jechać i zrobić ujęcia bocianiego gniazda – i musiałem się sam nauczyć tego, co ominąłem w Szkole.

- Szkołę wspominam bardzo dobrze. Najwięcej człowiek się uczy na samym początku i na końcu - uważa Arkadiusz Tomiak. - Na pierwszym i drugim roku naszym opiekunem był prof. Stanisław Szymański, bardzo wymagający, uczył nas też prof. Janusz Tylman. Musieliśmy opanować wiedzę teoretyczną, dzisiaj wiem, że to się przydaje, trzeba to umieć jak tabliczkę mnożenia. Na III roku uczył mnie prof. Mieczysław Jahoda, wprowadzał nowe spojrzenie, jak sfotografować tekst, jak opowiedzieć historię. Na ostatnim roku były zajęcia z Jerzym Wójcikiem i Wojciechem Sobocińskim - to są moi mistrzowie. Na studiach zaprzyjaźniłem się z Witkiem Płóciennikiem i Bartkiem Prokopowiczem. I na planie poznałem moją żonę.

Zdjęcia: Mikołaj Zacharow